poniedziałek, 5 czerwca 2017

Ritter Sport Pink Grapefruit biała z nadzieniem jogurtowym, chrupkami ryżowymi i różowym grejpfrutem


Przy okazji recenzji Ritter Sport Johannisbeer Streusel wspominałam, że swego czasu zakupiłam w Netto dwie tabliczki tej marki, należące do wiosennej kolekcji. Drugą czekoladą była Pink Grapefruit, czyli biała z nadzieniem jogurtowym, ryżowymi chrupkami i różowym grejpfrutem. Wiedziałam, że tego typu tabliczka będzie miała szansę przypasować mi tylko w górach. Oba Rittery trafiły na nasz wielki głodowy cukier podczas wędrówek w Bieszczadach - nie mogło być dla nich lepiej. Pink Grapefruit otworzyliśmy nawet tuż po zjedzeniu mlecznego Pelczara z wiśnią i kiwi. A co!


Pink Grapefruit dopełnił idealnie naszej potrzeby poniesienia poziomu cukru we krwi. Szczerze powiedziawszy, nie za wiele z niej pamiętam - może i dobrze, bo skład tabliczki budzi mnóstwo zastrzeżeń. Na pewno sama biała czekolada była niesamowicie słodka, zaś nadzienie stanowiło dziwaczny kontrast. Grejpfrutowe drobinki eksplodowały w ustach mocą kwaśnych nut, co sprawiało, że mimo wszystko nie zemdliło nas z zasłodzenia. Sam jogurtowy krem już nieco równoważył ową słodycz, a ryżowe chrupki wraz z owocowymi drobinkami urozmaicały strukturę.

Mimo wszystko cieszę się, że nie za wiele z niej pamiętam. Dobrze mieć w górach ze sobą takie tabliczki na zaspokojenie dużego cukrowego głodu. Gdybym akurat w ten dzień zabrała ze sobą bardziej wymagające czekolady niż Pelczar i Ritter Sport, pewnie czułabym żal, że pałaszuję je zupełnie bezrefleksyjnie.



Skąd u nas 4 maja taka ochota na słodkie? Otóż, po zejściu z Tarnicy na przełęczy z rozstajem dróg przekąsiliśmy drugie śniadanko, by potem maszerować niesamowicie malowniczą, wybitnie widokową Połoniną Bukowską - zdobywając Halicz i Rozsypaniec. I choć gdy rano wyruszaliśmy na szlak zapowiadał się upalny dzień, na Bukowskiej zrobiło się chłodno, a w dali pojawiły się ciemne chmury. Bieszczady były dla nas na tyle łaskawe, że przez całą drogę do Przełęczy Bukowskiej mogliśmy delektować się wspaniałymi widokami, lecz prognoza załamania pogody gnała nas do przodu. Gdyby aura była pewniejsza, na pewno nasza wędrówka trwałaby dłużej - z przerwami na relaks przy czekoladzie siedząc gdzieś pośród traw.


















Ledwie zdążyliśmy zatrzymać się pod wiatą na Przełęczy Bukowskiej i... zaczęło lać! Co za szczęście! Ludzie, którzy dopiero co podeszli z Wołosatego i mieli zamiar przejść Połoninę Bukowską mieli za to nietęgie miny... My przeczekaliśmy największy deszcz pod wiatą, racząc się dwoma czekoladami: Pelczarem i Ritter Sportem właśnie.

Gdy deszcz miał się już ku końcowi, maszerowaliśmy przez las w stronę Wołosatego. Gdy w końcu doszliśmy do tej wioski na krańcu świata, całkiem się rozpogodziło. Mogliśmy więc bez przeszkód obejrzeć tamtejszy stary cmentarz.




Potem czekał nas marsz wzdłuż szosy do Ustrzyk Górnych...


...gdzie po rozciąganiu wsiedliśmy do auta i udaliśmy się do Chaty Wędrowca w Wetlinie na przepyszny obiad! (jak widać poniżej - talerze wylizane!)


Skład: cukier, tłuszcz palmowy, tłuszcz kakaowy, dekstroza, jogurt w proszku z odtłuszczonego mleka 9,5%, pełne mleko w proszku, śmietanka w proszku, ryż 1%, syrop glukozowy, maltodekstryna, różowy grejpfrut 0,5%, koncentrat soku z różowego grejpfruta 0,4%, lecytyna sojowa, olejek z różowego grejpfruta 0,1%, kwas cytrynowy, skrobia, olej słonecznikowy, proszek z soku z buraka, słód jęczmienny.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 576 kcal.
BTW: 6,1/38/51

8 komentarzy:

  1. Ja nie miałabym odwagi jej spróbować. :P Raz w sklepie trzymałam w rękach, ale wystarczył rzut okiem na skład i cenę (4 zł) i... o nie, nie. Biel i to ritterowa, to co zobaczyłam nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego dobrze, że natrafiła akurat na nasz wielki cukrowy głód :D. Nie musiałam się nad nią zastanawiać ;)

      Usuń
  2. Kupowałem Rittery w góry, ale tej bym się nie odważył, nie dość, że biała, to jeszcze nadziewana (hehe, proszek z buraka).

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie ją spróbowałam i muszę przyznać, że to najgorsza ritterówka jaką w życiu próbowałam. Naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ja zakupiona i czeka na swoją kolej:) . Witaj Basiu i wybacz,ze nie zaglądam,ale miałam trochę na głowie,ale juz zadrobię jutro zaległości:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy, ja to już w ogóle nie mam czasu na inne blogi...

      Ciekawe, czy Ci zasmakuje... Jest specyficzna.

      Usuń